czwartek, 28 listopada 2013

Od Nowego Jorku po Tadż Mahal - recenzja "Wysp Bezludnych"

Czytelnikom, którzy w długie, grudniowe noce pragną odbyć podróż do dalekich zakątków świata i poznać niezwykłe historie dzieł sztuki, warto polecić lekturę "Wysp bezludnych" Waldemara Łysiaka. Książka, wydana po raz pierwszy w roku 1987, stała się wydawniczym bestsellerem i potwierdziła renomę Łysiaka, pisarza o niezwykłej erudycji i genialnym piórze. 




.... A ty mnie na wyspy szczęśliwe zawieź,
wiatrem łagodnym włosy jak kwiaty rozwiej, zacałuj,
ty mnie ukołysz i uśpij, snem muzykalnym zasyp, otumań, we śnie na wyspach szczęśliwych nie przebudź ze snu...





Ten znany literat i historyk pokazał czytelnikom nowe oblicze Napoleona (m.in. "Francuska ścieżka", "Empirowy pasjans"), przedstawiał niezwykłe dzieje wybitnych artystów i ich dzieł ("MW"). Potrafił też ukazać uroki Italii i jej kulturowego dziedzictwa ("Wyspy zaczarowane"). Zapamiętano go jednak przede wszystkim jako autora "Dobrego", "Konkwisty" oraz "Najlepszego". Czym są "Wyspy bezludne"? Każda wyspa jest esejem o sztuce i życiu: przewrotnym i barwnym, niczym ryciny zdobiące pierwsze wydanie "Wysp". Wysp jest dwadzieścia jeden. Artystyczny szlak wiedzie od zastygłej w antycznym śnie Mas-a Tierra, przez podwoje orientalnego mauzoleum Tadż Mahal, Nowy Jork aż po Golgotę, rozbrzmiewającą improperium „Ludu mój ludu...”. Łysiak snuje niezwykłą opowieść, wplata w rozważania nad życiem i przemijaniem historie o sztuce, ludziach i miejscach naznaczonych piętnem samotności.


 Opowieść krzyczy tysiącem obrazów, z których każdy nosi w sobie zalążek kolejnej, gorzkiej historii artystycznego osamotnienia.
Wysp jest wiele, tak jak wiele jest odmian samotności. Wśród opowieści Łysiaka jest szkic o tajemnicy Kaspara Hausera i zaduma nad szalonym Ludwikiem, którego duch pozostał na zawsze zamknięty w baśniowej twierdzy Neuschwanstein. Są wyspy chrześcijańskiej kontemplacji (Watykan, Golgota), wyspa Tysiąca i Jednej Nocy (Teheran) oraz wyspy-oazy pustynnej Afryki Podczas gdy późna rozpolitykowana twórczość Łysiaka ("Stulecie kłamców", "Rzeczpospolita kłamców" czy "Mitologia świata bez klamek") wzbudzała i wzbudza kontrowersje, lektura "Wysp" przynosi ukojenie. Jest jak niespieszna przechadzka po muzeum świata.

 Książkę można czytać w dowolny sposób: od początku, od końca, na wyrywki. Za każdym razem lektura ta będzie ciekawą podróżą do miejsc upamiętniających twórców niezwykłych, spętanych samotnością, czyniących gorycz życia dłutem artystycznej ekspresji. Jest to również jedna z najbardziej osobistych książek Łysiaka, nazwana przezeń dzieckiem rozpaczy i wściekłości. Tworem pasji zrodzonej z rozczarowania światem i życiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz