Birma, spowita monsunową mgłą i oflankowana
soczysto-zielonym drzewostanem, urzeka wielowiekową kulturą, wrastającą w XXI
wiek niebosiężnymi pagodami, misternymi świątyniami i okrytymi patyną czasu,
kolonialnymi hotelikami. Jest jednak Birma także ojczyzną dumnych acz
gościnnych ludzi. Ich dzieje naznaczone są niezabliźnionymi ranami po razach,
których doświadczyli od tyranów z przeszłości i obecnych ciemiężycieli.
Myanmar (Birma)
położony jest w południowo-wschodniej Azji, a jego kultura rodziła się w
odległych wiekach pod przemożnym wpływem sąsiednich państw: Laosu, Tajlandii i
Chin. Kraj ten, naznaczony piętnem mongolskich najazdów i brytyjskiej
kolonizacji, przekształcił lokalne, animistyczne ryty i hinduskie obyczaje tworząc nową, nietuzinkową kulturę.
Wszyscy
zaczynają zwiedzanie Birmy od historycznego Yangoon. Pierwsze co zwraca uwagę
to iskrzące się złotem pagody nieśmiało wyłaniające się zza podniszczonych
kamienic, zdewastowanych stadionów i otoczonych zasiekami biurowców. Pobladłe od południowego słońca, zakurzone
aleje wypełnia tłum; szafranowi, buddyjscy mnisi, filigranowe, upiększone
tanaką (jasnym makijażem) birmańskie damy i przepasani bawełnianym płótnem mężczyźni.
W buddyjskim Yangoon najwięcej jest stup ( świętych relikwiarzy o
dzwonowatych kształtach). Stupa w Birmie nazywana jest po prostu paya a
największą z nich jest, górująca nad Yangoon, Shwedagon Paya. Imponująca kopuła świątyni skomponowana jest z
cienkich, szczerozłotych płyt. Ten religijny sarkofag-dzwon mierzy około sto
metrów i pokryty jest aż sześcioma tonami złota. Fala dusznego zapachu z
położonego nieopodal chińskiego targu uderza turystów, tu i ówdzie
kontemplujących monumentalne dzieła azjatyckiej architektury. Z okolicznych drzew długie wstęgi liści
zwisają bezwładnie, jakby odurzone chińskimi aromatami. To właśnie za kępą
drzewostanu widnieją dwa niepozorne sklepiki
sprzedające pordzewiały sprzęt audio. Leciwy Birmańczyk podnosi pooraną
bliznami twarz. Rozdaje przechodniom ulotki,
zachęca do odwiedzenia pływającej restauracji na pobliskim jeziorze Kan Daw Gyi. Ten wykwintny bar widać z daleka:
przypomina złoty powóz ciągniony przez mityczne ptaki. Spoglądając na nie ma
się wrażenie, że lada moment odlecą, wzniosą się w mleczno-błękitne przestworza
i z góry oglądać będą birmańską krainę. Zobaczą wówczas starożytny świat pagód,
twierdz i złotych buddów. Ujrzą Birmę, która co dzień ożywa barwnymi tańcami i
buddyjskimi świętami. Tę samą Birmę udręczoną wojskowym reżimem, której
zabytkowe świątynie wyznaczają trakt od stołecznego Yangoon, przez urzekające
tysiącem pagód Bagan, aż po kolonialne Mandalay.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz