środa, 9 października 2013

Birmańskie impresje



Birma, spowita monsunową mgłą i oflankowana soczysto-zielonym drzewostanem, urzeka wielowiekową kulturą, wrastającą w XXI wiek niebosiężnymi pagodami, misternymi świątyniami i okrytymi patyną czasu, kolonialnymi hotelikami. Jest jednak Birma także ojczyzną dumnych acz gościnnych ludzi. Ich dzieje naznaczone są niezabliźnionymi ranami po razach, których doświadczyli od tyranów z przeszłości i obecnych ciemiężycieli.


 Myanmar (Birma) położony jest w południowo-wschodniej Azji, a jego kultura rodziła się w odległych wiekach pod przemożnym wpływem sąsiednich państw: Laosu, Tajlandii i Chin. Kraj ten, naznaczony piętnem mongolskich najazdów i brytyjskiej kolonizacji, przekształcił lokalne, animistyczne  ryty i hinduskie obyczaje tworząc nową, nietuzinkową kulturę.
Wszyscy zaczynają zwiedzanie Birmy od historycznego Yangoon. Pierwsze co zwraca uwagę to iskrzące się złotem pagody nieśmiało wyłaniające się zza podniszczonych kamienic, zdewastowanych stadionów i otoczonych zasiekami biurowców.  Pobladłe od południowego słońca, zakurzone aleje wypełnia tłum; szafranowi, buddyjscy mnisi, filigranowe, upiększone tanaką (jasnym makijażem) birmańskie damy i przepasani bawełnianym płótnem  mężczyźni.  


W buddyjskim Yangoon najwięcej jest stup ( świętych relikwiarzy o dzwonowatych kształtach). Stupa w Birmie nazywana jest po prostu paya a największą z nich jest, górująca nad Yangoon, Shwedagon Paya. Imponująca  kopuła świątyni skomponowana jest z cienkich, szczerozłotych płyt. Ten religijny sarkofag-dzwon mierzy około sto metrów i pokryty jest aż sześcioma tonami złota. Fala dusznego zapachu z położonego nieopodal chińskiego targu uderza turystów, tu i ówdzie kontemplujących monumentalne dzieła azjatyckiej architektury.  Z okolicznych drzew długie wstęgi liści zwisają bezwładnie, jakby odurzone chińskimi aromatami. To właśnie za kępą drzewostanu widnieją dwa niepozorne sklepiki  sprzedające pordzewiały sprzęt audio. Leciwy Birmańczyk podnosi pooraną bliznami twarz. Rozdaje przechodniom ulotki,  zachęca do odwiedzenia pływającej restauracji na  pobliskim jeziorze Kan Daw Gyi. Ten wykwintny bar widać z daleka: przypomina złoty powóz ciągniony przez mityczne ptaki. Spoglądając na nie ma się wrażenie, że lada moment odlecą, wzniosą się w mleczno-błękitne przestworza i z góry oglądać będą birmańską krainę. Zobaczą wówczas starożytny świat pagód, twierdz i złotych buddów. Ujrzą Birmę, która co dzień ożywa barwnymi tańcami i buddyjskimi świętami. Tę samą Birmę udręczoną wojskowym reżimem, której zabytkowe świątynie wyznaczają trakt od stołecznego Yangoon, przez urzekające tysiącem pagód Bagan, aż po kolonialne Mandalay.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz